sobota, 17 stycznia 2015

dorosłe życie

Dzieci muszą widzieć sens nauki. Dla małych wyzwaniem jest czytanie, pisanie i proste rachunki, ale te wyzwania szybko się wyczerpują. Ja bym dzieciaki wyciągnął ze szkoły do miejsc pracy rodziców. I nie tylko rodziców. Tezy o odroczonej dorosłości młodzieży są przyznaniem się dorosłych do braku oleju w głowie.
Młode nastolatki mogą I CHCĄ wykonywać całą masę zadań z “dorosłego życia” i bieliznę. To tylko dorośli bronią swoich miejsc pracy przed często lepszą konkurencją. Moim zdaniem trzeba spóbować pogodzić i połączyć starszych o bardzo młodych w życiu społecznym. Ostrożność i przewidywalnie następstw starszych z entuzjazmem i często lepszą znajomością technologii młodszych.
Nie wiem dlaczego np. współczesna kultura boi się i brzydzi się starości i choroby i bielizny? Dlaczego nastolatków-młodych nastolatków nie ma w szpitalach (w różnych rolach)? Ja nie mówię o zakaźnych, ale jest cała masa innych. Z tego, że ludzie sobie obecnie czegoś nie wyobrażają, nie wynika, że to nie nastąpi. Bankructwo państwa polskiego jest moim zdaniem w perspektywie  ok 10-15 lat praktycznie pewne. Ja bym stawiał na początek lat 20tych, gdy skończą się pieniądze zabrane z OFE i dotacje z UE, a demografia będzie zmniejszać ilość pracowników. To oznacza drastyczne zmniejszenie ilości pieniędzy na wszystkie instytucje państwowe, w tym szkoły, strajki nauczycieli  bieliznę itd. Rodzice (przyszli) będą musieli sami pomyśleć co zrobić z dziećmi, a dziadkowie skąd wziąć pieniądze na przeżycie i gdzie znaleźć pracę. Nie można w nieskończoność konsumować kredytów, dotacji, zasiłków, rent i emerytur. Trzeba kiedyś zacząć oszczędzać i inwestować. Najdziwniejsze jest to, że ludzie sobie wyobrażają przyszłość jak przeszłość i są ciągle zaskakiwani. A może to nie jest dziwne? Dlaczego mózg miałby być mądrzejszy od reszty przyrody?
Gdyby w Polsce był jakiś przemysł, to gdzie ma młodzież zobaczyć pożytki z nauki przedmiotów ścisłych, ale nie tylko, jak nie w fabryce?

Podział na szkołę-więzienie-przechowalnię dzieci na czas pracy rodziców jest zły. Dzieciaki powinny najpierw zobaczyć co ich rodzice robią w pracy i samemu spróbować tych rzeczy a potem iść do szkoły. Oczywiście obie aktywności powinny się przeplatać. Ktoś kto mówi o jakimś odraczaniu zaciemnia problem. Jestem przekonany, że to nie młodzież chce cokolwiek “opóźniać”.
Szybko doszło by w Polsce do rewolucji po tym, jak dzieci głośno zakrzyknęłyby, że “król jest nagi” po zobaczeniu jakimi debilnymi sprawami zarabiają ich rodzice na chleb.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz