niedziela, 13 maja 2018

guma

od lat jeżdżę na całorocznych, Goodyear 4Seasons. NIE trace miejsca w piwnicy na przechowywanie opon, NIE brudzę rąk nosząc je z i do samochodu na przekładanie, NIE dźwigam ich, NIE stoję w kolejkach do wulkanizacji 2x w roku, NIE płacę z przekładanie opon, NIE muszę myć potem felg od kleju. Jeżdżę szybko zimą, ale mi wystarczają (tzn. wyprzedzam wszystkich dla przyjemności na śniegu, nie dlatego że opony są super-hiper, ale są wystarczające), jeźdżę na narty w Aply i Dolomity i zero problemów z podjazdami (zresztą tam odśnieżają lepiej niż w PL). Jedyna wada tych opon to cena - są około 2x droższe od opon na jeden sezon (mam na myśli rozmiar 215-225/40/r16, bo w innych mogą być inne zależności). Komplet 4 opon około 2200zł (z rantem i wzmacniane XL).
Plusem jeszcze jest to, że jak zaczyna padać nagle śnieg, a większość ma letnie i robi w majty to ja sobię jadę jak gdyby nigdy nic.bo polak to taki mistrz ze potrzebuje kilkadziesiat lat aby ktos madrzejszy jemu wcisnol do glowy ze  http://torby.16mb.com/  mozna jezdzic na 1oponach caly sezon A przeciez juz kilkadziesiat lat temu mielismy takie opony D-126 i inteligetni juz je uzywalikilkadziesiąt lat temu jeździli na nich wszyscy bo zwyczajnie w polsce były tylko one, rzadko czeskie barumy do skody 15" i tragiczne ruskie. "normalne" opony były tylko w pewexie i jedna kosztowała tyle ile kierownik mający pod sobą 500 pracowników zarabiał w dwa - trzy miesiące! a najlepsze było to , że i tak polskie opony były beznadziejne w każdych warunkach. cóż! czego wymagać od produktu "poprawionego" przez komunistów. były to zabytkowe uniroyale z ograniczonym "wkładem dewizowym"
wielosezonowe są dobre jak ktoś nie musi jeździć codziennie , nie bywa w górach i nie jeździ po autostradach i drogach szybkiego ruchu. tylko po co wtedy całoroczne? wystarczy cały rok jeździć na zimówkach! wyjdzie podobnie , szczególnie jeśli nie kupimy topowych całorocznych , tylko budżetowe zamienniki bo taniej. jedno auto miałem na całorocznych i to takich z wyższej półki. kupiłem samochód w maju, całoroczne nie wytrzymały do zimy i nawet nie sprawdziłem jak się na tym zimą jeździ. poprzedni właściciel założył je w marcu. wniosek? zużyły się szybciej niż inne letnie , bo mnie opony starczały wtedy na jeden sezon , a wielosezonowe umarły w sierpniu i od września śmigałem na zimowych :D pamiętam też , że nie były głośniejsze od porządnych letnich , ale od komfortowych np. kleberów wyraźnie i jeździło się na tych vectorach dość "maźglato" tak jak na zimówkach w gorący dzień. mało jeździsz, wolno i niezobowiązująco - myśl o całorocznych , ale dobre są koszmarnie drogie. jeździsz dużo, szybko i musisz w każdą pogodę - wybierz sezonowe. ja wybieram sezonowe: dwie autostrady i kilka esek na co dzień , domek w górach z ostrym podjazdem i samochód to moje narzędzie pracy - nie stać mnie na wielosezonowe bo są zdecydowanie droższe od sezonowych , a zużywają się szybciej i częściej musiałbym odwiedzać wulkanizatora ,
a tak mam dwa komplety kół i zmiana zajmuje 15 minut i robię to we własnym zakresie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz